Record for Jan Pietrzak , Powstaniec Wielkopolski 1918 - 1919 Powstan 16 October 1901 - 27 October 1983 in Poznań, Cm. Komunalny nr 2 - Junikowo, Poznań, Greater Poland Voivodeship, Poland from BillionGraves GPS Headstones. | BillionGraves PAP / drr. Jan Pietrzak, jeden z twórców Kabaretu pod Egidą świętował w poniedziałek benefis 50-lecia działalności artystycznej. "Wobec celnego żartu w pana piosenkach przemoc i cenzura okazywały się bezsilne" - napisał prezydent Lech Kaczyński w liście gratulacyjnym. Benefis Jana Pietrzaka odbył się w warszawskim klubie Fot. Hanna Krawczyk. Zaszczytną nagrodę „Świadek Historii” otrzymał Jan Pietrzak. Sieradzki historyk-regionalista współpracujący z naszą redakcją do wyróżnienia przyznawanego przez Instytut Pamięci Narodowej został zgłoszony przez Powiatową Bibliotekę Publiczną w Sieradzu. Wniosek poparło Muzeum Okręgowe w Sieradzu oraz Jan Stefan Pietrzak (pronounced [ˈjan ˈpʲɛtʃak]; born 26 April 1937) is a Polish comedian, politician, singer-songwriter, actor, and columnist for Tygodnik Solidarność (Solidarity Weekly). He was born in Warsaw. In 1967 Pietrzak founded Pod Egidą ("Under the Aegis"), a literacy school. He starred in the comedy series Czterdziestolatek Wszystkie partnerki Jakuba Rzeźniczaka. To one kiedyś były tymi jedynymi. Dotychczasowe życie związkowe Kuby Rzeźniczaka było bardzo bogate. Fani już zastanawiają się, czy małżeństwo z Pauliną Nowicką przetrwa próbę czasu. Instagram/@drchrisgojdz, @magda__stepien, @edyta_zajac. Anna Skalik. Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Opublikowano: 2014-05-23 10:56:58+02:00 · aktualizacja: 2014-05-23 11:12:26+02:00 Dział: Lifestyle Lifestyle opublikowano: 2014-05-23 10:56:58+02:00 aktualizacja: 2014-05-23 11:12:26+02:00 Fot. Gdyby nie pani Katarzyna, Jana Pietrzaka prawdopodobnie nie byłoby już z nami, przyznają lekarze, którzy operowali serce satyryka. Problemy zdrowotne Jana Pietrzaka zaczęły się 3 maja. Satyryk, mimo tego, że czuł się źle, poprowadził festyn na warszawskim Placu Zamkowym zorganizowany z okazji święta Konstytucji 3 Maja. Nie przeżyłby, gdyby tego dnia jego żona Kasia nie podała mu przed wyjściem z domu nitrogliceryny. Jego lekarze potwierdzili później, że to ona w pierwszej kolejności uratowała mu życie — mówi magazynowi „Na Żywo” znajomy Pietrzaków. Jan Pietrzak trzy dni później przeszedł ciężki zawał serca. Potrzebna była operacja. Obecnie satyryk dochodzi do siebie pod czujnym okiem żony i ich dzieci Para ma trzech synów - Jacka, Jakuba i Stasia. Jan Pietrzak wie, że w domu ma skarb. Na szczęście mam mądrą, ciepłą i inteligentną żonę. Wiemy, że możemy na sobie polegać. Troszczymy się o siebie, martwimy o choroby. Pilnujemy, by przypominać sobie o wizytach u lekarzy. Bez Kasi bym umarł i już! To moja muza. Bez niej życie nie miałoby sensu — przyznał w jednym z wywiadów. Panu Jankowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Maciej Gąsiorowski/Na żywo Publikacja dostępna na stronie: PRZEZ KOMUNIZM UCIERPIAŁY WARTOŚCI – Pokolenia które przeżyły komunizm zostały zainfekowane utratą wartości sensu życia. Wiele szkodliwych rzeczy się stało – mówił 9 listopada w Polskim Radiu 24 Jan Pietrzak, aktor i satyryk Gość Polskiego Radia 24 mówił że niepodległość naszego kraju nie podoba się naszym wrogom. – Nowoczesne państwo może opierać się na filarze religijnym, jak np. w USA. Zdumiewające jest że w kraju który bez struktur kościelnych mógłby nie powstać pojawiają się takie wypowiedzi. Cała szaleńcza napaść na Kościół służy naszym wrogom. Silna, mocna Polska przeszkadza naszym odwiecznym sąsiadom – powiedział Jan Pietrzak Według satyryka dzisiaj w Polsce brakuje porozumienia ponad podziałami. – To rezultat ulegania propagandzie i szaleństwu medialnemu. Do tego doszły zmiany cywilizacyjne. Ludzie którzy obecnie przeszkadzają mają złą wolę. Są agentami i sprzedajnymi prowokatorami. Chcą Polsce celowo szkodzić. To osoby które kradły miliardy – wymieniał gość PR24 /Agnieszka Kamińska/Polskie Radio 24/ras/ / ***** POLONEZ NIEPODLEGŁOŚCI JAN PIETRZAK ZAPRASZA WARSZAWA – PLAC ZAMKOWY 3 MAJA 2018 Jan Pietrzak i Towarzystwo Patriotyczne zapraszają – jak co roku – na wspólne świętowanie Konstytucji 3 Maja! Tym razem pod hasłem: Polonez Niepodległości Organizatorzy zapraszają na czwartek 3 maja na godz 15, oczywiście na plac Zamkowy w Warszawie Pomysłodawca tego pięknego, barwnego, patriotycznego wydarzenia – Jan Pietrzak – zaprasza na „Czas Poloneza!”, uczczenie Święta 3 Maja w tańcu. – Polonez to piękny taniec, niezbyt trudny, każdy go może zatańczyć – mówi /Cezary Dąbrowski/ — – Chciałbym zapowiedzieć tradycyjnego już Poloneza związanego z Konstytucją 3 Maja, jakiego urządza Towarzystwo Patriotyczne na placu Zamkowym 3 maja o godz. Na początku mieliśmy do dyspozycji odtwarzacz na płyty i wątpliwej jakości mikrofon. Dziś nasza impreza mocno się rozwinęła. Pojawią się zespoły folklorystyczne w strojach ludowych, nie tylko z Warszawy. Polonez jest niezwykle barwny. Były takie imprezy że tańczyły tam tysiące ludzi – mówi Jan Pietrzak – Polonez to o tyle wygodny taniec że nie jest szybki. Mazur byłby dramatem na placu Zamkowym, gdzie jest kostka brukowa. Poloneza wszyscy mogą zatańczyć. Jest rdzennie polskim tańcem. Ogłaszam, na razie jeszcze nieoficjalnie, konkurs na Poloneza z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości – zapowiada Pietrzak /Telewizja Republika/ ***** JAN PIETRZAK ZAPRASZA KONCERT „NIECH ŻYJE POLSKA” „ZWYCIĘSTWO 1920!” WARSZAWA 15 SIERPNIA 2017 Zapraszamy na koncert 15 sierpnia do Amfiteatru w Parku Sowińskiego Drodzy Przyjaciele, 15 sierpnia o godz. 19 Towarzystwo Patriotyczne zaprasza na koncert z cyklu Niech żyje Polska! pt. Zwycięstwo 1920! Warszawa, Amfiteatr w Parku Sowińskiego, ul. Elekcyjna 17, godz. 19 Wstęp bezpłatny W koncercie wystąpią znakomici artyści w świetnym repertuarze: Jan Pietrzak i Kabaret Pod Egidą w składzie: Marlena Drozdowska, Kasia Nova, Paweł Dłużewski, Stanisław Klawe, Bartłomiej Kurowski Ryszard Makowski, Marcin Wolski, Jerzy Zelnik Oraz zespoły: The Warsaw Diexilanders, Projekt Patryoci – Pampeluna 4P, Zayazd – Bożena i Lech Makowieccy /Towarzystwo Patriotyczne/ ***** IMIENINY PANA JANKA! KONCERT W WARSZAWIE 24 CZERWCA 2017 Towarzystwo Patriotyczne Koncert Jana Pietrzaka 24 czerwca w warszawskim Parku Praskim Zaproszenie 24 czerwca w Parku Praskim przy muszli, wieczorową porą o estradowy show!… IMIENINY PANA JANKA! WSTĘP WOLNY, ŚMIECH SWAWOLNY, PIEŚNI PIĘKNE, NAPOJE WŁASNE, STROJE DOWOLNE, NASTRÓJ ŚWIĘTOJAŃSKI!… Śpiewają, grają, tańczą i żartują: Kapela Czerniakowska, The Warsaw Diexilanders, Natalia Sikora, Marlena Drozdowska, Kabaret pod Egidą, Grupa Świt, Studio Teatru Piosenki Polskiego Radia, Projekt Patryoci – Pampeluna 4P, Zespół Zayazd oraz solenizant Jan Pietrzak ***** 80 URODZINY 50 LAT KABARETU POD EGIDĄ KONCERT W POLSKIM RADIU 26 KWIETNIA 2017 Kabaret pod Egidą kończy 50 lat. A Jan Pietrzak 80. Trwa jubileuszowa trasa 22 kwietnia Jan Pietrzak został uhonorowany Statuetką Pana Cogito, a kilka dni później, 26 kwietnia, czyli w dniu swoich 80 urodzin zagra w Polskim Radiu w Warszawie /w Studiu Koncertowym im. Witolda Lutosławskiego/ jubileuszowy koncert, wpisujący się w obchody 50-lecia Kabaretu pod Egidą W czym tkwi fenomen kabaretu, który bawi kolejne pokolenia Polaków? Pewien trop podsunął kiedyś jeden z fanów grupy który samemu Janowi Pietrzakowi miał powiedzieć: „Te pana żarty to są poprzedzone rozumem”. I najwyraźniej coś w tym jest skoro popularność kabaretu, mimo aktywnych 50 lat na scenie, nie maleje, a bilety na jego występy rozchodzą się niczym świeże bułeczki Na fali obchodów 50-lecia kabaretu jego załoga wyruszyła w trasę promującą jubileuszowy program „Pół wieku śmiechu”, a Telewizja Polska od zeszłej niedzieli rozpoczęła cotygodniową emisję dziesięcioodcinkowego programu „Pół wieku Kabaretu pod Egidą”, w którym pokazywane są niedawne i archiwalne występy grupy Pół wieku kabaretu to jednak nie jedyny powód do świętowania jego sympatyków. 26 kwietnia Jan Pietrzak kończy równo 80 lat. Tego samego dnia satyryk zagra uroczysty koncert w Studiu Koncertowym im. Witolda Lutosławskiego w Polskim Radiu Kilka dni wcześniej – 22 kwietnia – artysta został uhonorowany Statuetką Pana Cogito przyznawaną przez Kluby Obywatelskie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wydarzenie to odbyło się w Poznaniu, gdzie Jan Pietrzak i reszta zespołu zaprezentowali nowy program, a dochód ze sprzedaży biletów-cegiełek został przeznaczony po połowie na Pomnik Bitwy Warszawskiej w stolicy i Pomnik Wdzięczności w Poznaniu /MJ/ — Jubileusz Jana Pietrzaka. Koncert w Polskim Radiu w 80 urodziny Jan Pietrzak kończy dziś /26 kwietnia/ 80 lat. Z tej okazji satyryk, aktor, autor i wykonawca licznych piosenek, twórca Kabaretu Hybrydy oraz Kabaretu Pod Egidą zagra w Polskim Radiu jubileuszowy koncert W Studiu Koncertowym Polskiego Radia imienia Witolda Lutosławskiego w Warszawie odbędzie się koncert zatytułowany „80-tka Pana Janka. Z PRL-u do Polski”. Jubileuszowy koncert wpisuje się także w obchody 50-lecia Kabaretu pod Egidą Wystąpią także: Bogusław Morka, Ryszard Makowski, Bartłomiej Kurowski, Studio Piosenki Teatru Polskiego Radia, Grupa Świt i Kapela spod Egidy: Jerzy Czekalla, Mariusz Dubrawski, Grzegorz Poliszak, Tomasz Bielski Jan Pietrzak jako kabareciarz zasłynął satyrą polityczną komentującą sytuację społeczno-polityczną, wymierzoną w ustrój PRL. W tych czasach jego twórczość była utożsamiana z etosem „Solidarności” i głosem antykomunistycznej opozycji. Był twórcą do dziś bardzo znanych spontanicznych hymnów opozycji w czasach PRL-u: „Taki Kraj” oraz „Żeby Polska była Polską” /IAR/ ***** TA WŁADZA NIE JEST POLSKA Ta władza nie zajmuje polskiego stanowiska. Oni raczej słuchają się Moskwy i Berlina, i realizują jakieś polecenia z dwóch stolic naszych odwiecznych okupantów, a polskie interesy słabo ich obchodzą Dlaczego prezydent Bronisław Komorowski organizuje konkurencyjną imprezę, tak zwaną fałszywkę? To groteskowe. Osobny marsz w rocznicę odzyskania niepodległości to największa porażka Komorowskiego w ostatnich miesiącach Na początku swojej kadencji Komorowski polecił postawić pomnik bohaterom Armii Czerwonej na polu Bitwy Warszawskiej pod Ossowem. W głowie się nie mieści, żaden Polak na taki pomysł nie wpadł, nikt wychowany w Polsce nie postawiłby pomnika najeźdźcom, potworom Życie polityczno-społeczne w Polsce nacechowane jest ciągłą kłótnią. Jeżeli jest jakiś spokojniejszy tydzień, to natychmiast wyciąga się jakąś aferę, po to tylko byśmy się kłócili, by nas denerwować. To zaprogramowana w Moskwie i w Berlinie metoda walki z polskością Nasze głosy wyborcze liczą serwery rosyjskie. W przetargu wygrała firma rosyjska. To zaprzeczenie konstytucji, bo wybory powinny odbywać się na terytorium Polski i nie powinny być oddawane w pacht rosyjskiej firmie, która zrobi z tym co będzie chciała. To problem numer jeden, który musimy rozwiązać, jeżeli chcemy wygrać kolejne wybory Jestem przedwojennym warszawiakiem, a więc urodziłem się jeszcze w II RP. Potem żyłem pod Hitlerem, pod Stalinem… Ja, a w zasadzie moja generacja przeżyła niezwykłe dzieje. Trudno powiedzieć kiedy się dobrze czułem. Zwykle człowiek dobrze się czuje w młodości, bo jest młody, wydaje mu się że wszystko wie, jest dostatecznie głupi by się nie przejmować problemami ogólnymi. Lata młodzieńcze najmilej się wspomina z powodu nostalgii za młodością. Oczywiście obecna Polska która nie za bardzo mi odpowiada jest o niebo lepsza od PRL-u, który w całości przeżyłem. Teraz jednak też mamy problemy, i to poważne /Jan Pietrzak/MR/ /luty 2013/ ***** ROK 2011 – TAK SAMO JAK W PRL-U „90 procent narodu polskiego podłączone jest do trzech telewizji i codziennie, te 90 proc. jest atakowane kłamstwem, które nie służy narodowi tylko służy władzy. Czyli sytuacja dokładnie taka jak w PRL-u” – mówi Jan Pietrzak w trakcie swego „Miniwykładu” w Namiocie Solidarnych2010 na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie „Trzeba dać świadectwo” – rozpoczął swoje wystąpienie Jan Pietrzak. Wszystkich uraczył przepiękną recytacją „Przesłania Pana Cogito” Zbigniewa Herberta. „Wiersz którego nie wolno cytować Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo mu gazeta zabroniła” – konstatuje na zakończenie wiersza Zapytany o rolę mediów zauważył że media nie tylko kłamią zniekształcając przekaz informacyjny. „Kłamstwem jest również przemilczanie przez media wiadomości do których jako obywatele mamy prawo, które powinnyśmy usłyszeć. W tym kontekście chwała Bogu że jest „Toruńska Wolna Europa”, z której możemy się jeszcze czegoś dowiedzieć” /…/ „90 procent narodu polskiego podłączone jest do trzech telewizji i codziennie, te 90 proc. jest atakowana kłamstwem które nie służy narodowi tylko służy władzy. Czyli sytuacja dokładnie taka jak w PRL-u” – mówił Pietrzak Pytany o programy telewizyjne odpowiedział: „Ja prowadzę kabaret moralnego spokoju, od pięćdziesięciu lat już mam moralny spokój. Znam dziesięć przykazań i to mi zapewnia moralny spokój. Mam porządek w szufladach i czyste sumienie, i to mi zapewnia moralny spokój” Pytany o ukrytą krytykę, tak by nikogo nie urazić, odpowiedział że nie musi tego robić i że spotkało go wielkie szczęście że po trzydziestu kilku latach uprawiania kabaretu aluzyjnego nie musi prowadzić ukrytej satyry „Jestem człowiekiem wolnym i mogę mówić wszystko co mi się podoba. Osiągnąłem mistrzostwo świata w prowadzeniu kabaretu aluzyjnego, w którym paroma gestami, mimiką i okiem potrafię załatwić problemy ustrojowe. Jako człowiek wolny mogę wytykać gafy prezydenta. Zaczynając od kampanii wyborczej, kiedy prezydent spacerował po wałach powodziowych w kaloszach pożyczonych od sołtysa i uspokajał powodzian by się nie denerwowali, bo deszcz ma to do siebie że spada z góry ale spływa do Bałtyku. I po co oni się tak denerwują – dziwił się kandydat na prezydenta” „Pan prezydent jest bardzo wygodnym modelem dla satyryków. Bał się że te ‚odkrywkowe’ kopalnie gazu łupkowego zepsują nam pejzaż. O Norwegii powiedział że należy do Unii Europejskiej, to w Norwegii wybuchła panika, ludzie zaczęli wykupywać mąkę i cukier. Oni nigdy w życiu nie chcieli się do Unii zapisać, bo sami są bogaci, po co im Unia? Pojechał kiedyś do Danii i tamtejsze kobiety oszacował jako „kaszaloty”. Ma oko… /niech się po domu rozejrzy/. Nasz Red /bo czerwony/ bul…, przy którym okazuje się że jest jeden parasol na cały Trójkąt Weimarski” „Śmiejmy się z nich, bo są tego godni. Może humorem uda się nam obalić ten system” /bch./ / ***** WBREW ZAKAZOM I NAKAZOM Rozmowa z Janem Pietrzakiem, twórcą kabaretu Pod Egidą Podobno pierwszy występ kabaretu Pod Egidą był możliwy dopiero po kilku miesiącach uzgadniania tekstów z cenzurą?… To było 40 lat temu. Wyrzucono nas z klubu studenckiego więc było trudno. Teraz też jest trudno. Jeżeli się mówi prawdę, jest się inteligentnym, to ma się trudno, bo tępych, ciemnych młotów nie brakuje. Stworzony przez pana kabaret Pod Egidą w czasach reżimu komunistycznego wyśmiewał bezsensowność systemu, zwłaszcza w latach 60 i 70. Z czego najbardziej się wówczas śmieliście w kabarecie? Przede wszystkim wyśmiewaliśmy ogólne kłamstwo tego systemu. Jego totalne kłamstwo. Wszystko było w nim zakłamane – polityka, szkoła, sztuka, media. Po prostu wszystko. Ówczesnym władzom wasz kabaret bardzo się nie podobał… …dlatego przeszkadzali na wszystkie możliwe sposoby. Nie tylko wtedy, ale i teraz przeszkadzają, te esbeckie resztki. Opluwają mnie do dzisiaj; Urban, Trybuna. To nadal trwa. To się wcale nie skończyło… Gdzieś przeczytałem że robi pan kabaret nie dla pieniędzy, tylko z troski, bo ma miłosny stosunek do Polski. Nic się chyba nie zmieniło? Nie. To podstawowa motywacja. Muszą być istotne powody, sprawy polskie, by coś napisać. To obowiązek Polaka – wyrażać poglądy o kraju. To dług wobec poprzednich pokoleń i inwestycja w pokolenia następne. Miał pan w młodości jakiegoś mistrza, kogoś na kim się pan wzorował? W sprawach kabaretu – nie. Byłem w Hybrydach samoukiem. Szukałem swojej drogi. Nie byłem w szkole aktorskiej. Wymyślił pan powiedzenie: „Jaka jest różnica między demokracją, a demokracją socjalistyczną? Taka jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym”. A jak pan ocenia obecną demokrację? Chyba jest pan wreszcie usatysfakcjonowany? No, to już jest demokracja. Oczywiście jednym się ona podoba, drugim – nie. To że się kłócą w sejmie to bardzo dobrze. To nie jest przecież jak za komuny – Front Jedności Narodowej, gdzie wszyscy się zgadzali… Jest jawność sporów a my mamy wyciągać wnioski i głosować w wyborach. Jak społeczeństwo korzysta z tego prawa to już inna sprawa. W wyborach prezydenckich w 1995 r. dostał pan niemal tyle głosów co Andrzej Lepper. On był wicepremierem, a mówił że chce być prezydentem. Nie żałuje pan że nie poszedł w politykę? Nie żałuję. Polityka jest pasjonująca ale ja jestem już za stary. Tam trzeba się zaangażować, a ja mam fajny zawód i jestem z tego co robię zadowolony. Machnąłem ręką po tamtych wyborach. Naród się na mnie nie poznał, więc teraz cierpi… To taki mężczyzna który zasypia w krawacie, by rano budząc się odróżnić dupę od twarzy – powiedział pan o Jerzym Urbanie. Co jeszcze by pan dodał na jego temat? Bardzo szkodliwy typ, nienawidzący wszystkiego co dobre dla Polski. Intelektualny guru Polski ubeckiej, czyli oszustów, złodziei i przestępców. Filar umysłowy tego towarzystwa. Co w życiu panu się najbardziej udało? Z czego jest pan szczególnie zadowolony? Co uważa pan za swój życiowy sukces? Rodzina mi się najbardziej udała. To mój niekwestionowany sukces. Działalność artystyczną można kwestionować, a rodziny nie. Mam wspaniałą żonę, pięcioro dzieci, z których mogę być dumny. To najważniejsze. Znacznie ważniejsze niż sprawy artystyczne, które są huśtawką. Rodzina jest sprawdzalna, rodzina to stabilność. A jest coś co panu nie wyszło? Kształciłem się na wojskowego, socjologa, a nie w kierunku muzycznym, niestety. I jako muzyk jestem słaby. I tego właśnie żałuję, nad tym ubolewam, bo chciałbym być na tym polu lepszy. Kto pana najbardziej zawiódł? Byli w historii kabaretu Pod Egidą tacy koledzy którzy okazali się donosicielami SB. Mówię o takich bliższych kolegach. Może kiedyś napiszę o nich w jakiejś książce, podam ich nazwiska. To było podłe. To największy zawód jaki mnie spotkał w życiu. Podli ludzie, ale nie było ich tak wielu. Mam cały czas wokół sporo osób fajnych, miłych, porządnych. Komu pan zawdzięcza najbardziej to jaki pan jest? Przede wszystkim genom – ojcu i matce. Ojciec zginął podczas wojny, kiedy miałem 5 lat. Był szalenie pogodnym, wesołym człowiekiem, miał w sobie mnóstwo pozytywnej energii. Mama była bardzo pracowita, odpowiedzialna, zdyscyplinowana, a takie cechy bardzo się przydają. A na wybór zawodu który wykonuję miał paradoksalnie wpływ ustrój który był tak idiotyczny i absurdalny że powodował naturalny odruch buntu. W normalnych warunkach nigdy nie zostałbym satyrykiem. Czyli najwięcej zawdzięczam rodzicom i żonie która ma duże zasługi jeżeli chodzi o życie rodzinne, jego stabilizację. I bardzo dużo zawdzięczam ustrojowi… Co jest w życiu najważniejsze? Zdrowie oczywiście. Poza tym trzeźwość sądów, myśli, oceny sytuacji, krytycyzm i ojczyzna. To pan wymyślił powiedzenie że „rządy w Polsce się zmieniają, a Pietrzak wprost przeciwnie”? Czyli Pietrzak jest nie do zastąpienia i nie do zniszczenia? Nie, to nie moje słowa. Mam własną firmę – kabaret Pod Egidą, firmę konsekwentną. Mam swój styl, linię programową, światopoglądową. Mam wspaniałą, wyrobioną publiczność. Dla kogoś jestem więc pewnie jakimś autorytetem. Nie daję się przegonić, do czego dążą moi wrogowie. Jest więc to jakby poparcie tej tezy z pana pytania. Kiedy wymyślił pan powiedzenie: „Marksjanie zagrażają ziemi”? Nie wiem. Na początku lat 70?… W oryginale było oczywiście „marsjanie”. Wyszedł z tego niesamowity numer. O zagrażających Marksjanach mogłem śpiewać tylko wtedy kiedy nie było cenzury. Którą z licznych swoich piosenek ceni pan najbardziej? „Żeby Polska była Polską”? A może „A pan mi mówi, panie kontrolerze” lub „Nielegalne kwiaty”? Albo „Dziewczyno z PRL-u”? Najważniejsza jest oczywiście „Żeby Polska była Polską”, która stała się hymnem „Solidarności”. Powstała w 1976 roku, a po czterech latach poznał ją cały świat. Kiedy pisałem jej słowa byłem pełen goryczy, załamany, w dołku. Był to czas w Polsce tak dramatyczny że wtedy po prostu straciłem poczucie humoru. Napisał pan także utwór poświęcony Janowi Pawłowi II. Tak. Utwór pod tytułem „Zapłakana Polska cała”. To było pożegnanie z Janem Pawłem II. W telewizji pokazali tę piosenkę tylko raz… Śpiewa pan w jednej z piosenek że „życie jest za krótkie by żyć byle jak”. W pana utworach jest mnóstwo życiowych mądrości. Ktoś powiedział: „panie Pietrzak, te pana kawałki są poprzedzone umysłem”. Zawsze moją motywacją w kabarecie jest by dać ludziom pewien impuls do myślenia. Chcę by to co mówię nie było głupie, nie tylko bawiło publiczność. Estrada nie zwalnia od myślenia – taką mam zasadę. Pisał pan też muzykę do piosenek. Najsłynniejsza pańska kompozycja to chyba „Pamiętajcie o ogrodach”? Najpopularniejsza jest jednak „Czy te oczy mogą kłamać?”. Bardzo znana jest też oczywiście „Pamiętajcie o ogrodach”. Cenię także „Nadzieję”. Zawsze bronił pan festiwalu opolskiego. Zawsze, choć ten w tym roku był beznadziejny. Nie ma mnie w Opolu od dziesięciu lat, bo festiwal przejęła ubecka telewizja. Niezależnie od tego bronię go bo jest bardzo potrzebny Polsce. Zalewani jesteśmy kulturą anglosaską. Opole powinno promować polską kulturę, polskich twórców i wykonawców. Co do zasady bronię festiwalu, co do kolejnych edycji, mam poważne wątpliwości. W tym roku nic pan w Opolu nie dostrzegł? Nic ciekawego. Był koncert poświęcony Grechucie, ale taki koncert mógł odbyć się wszędzie. Jak pan myśli, czy któryś z naszych wykonawców dorównywał Grechucie? Grechuta to szkoła krakowska. Chyba przede wszystkim Ewa Demarczyk. Talent niezwykły. Miała okres fantastyczny. Jej piosenka była z ducha polska, europejska. Poza tym Czesiek Niemen, którego kochałem. Był fantastyczny. W Polsce jest mnóstwo wspaniałych artystów. Trzeba im tylko dawać szansę. W radiu, telewizji i w ogóle w mediach trzeba promować i popularyzować polskie piosenki, polską twórczość, a nie tylko anglosaską. To jest chore… Zagrał pan w ośmiu filmach. Który wspomina pan najmilej – „Kochaj albo rzuć” – ze słynnej serii o Pawlakach i Kargulach? Moja przygoda filmowa była bardzo krótka i przypadkowa. Nie mam cierpliwości do filmu. To nie dla mnie – czekać cały dzień by powiedzieć dwa zdania… Ja lubię myśleć, działać, a nie lubię być kukiełką. Niektórzy aktorzy są wspaniali, ale ja się do tego nie nadaję. Mój udział w filmach to epizody. „Kochaj albo rzuć” wspominam sympatycznie, jednak dla mnie najważniejsza była „Zielona ziemia” z 1978 r. w reżyserii Filipa Bajona, bo zagrałem w tym filmie główną rolę, Henryka Jordana. Co słychać w kabarecie Pod Egidą? Występujemy z dużym powodzeniem, w fajnym gronie. Świetnie się gra w takim zespole. Mamy wspaniałą publiczność. Pod Egidą działa nieprzerwanie, wbrew zakazom, nakazom, bez dotacji, w ciągłej walce z cenzurą. Mamy bardzo dobry program. To ważne że udało się nam przetrwać tyle lat wbrew naszym oponentom. /rozm. Cezary Dąbrowski/ / – Tajemnicą poliszynela jest to, że patron byłego dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej aresztowanego w sprawie reprywatyzacji miał kontakty z SB – mówi w rozmowie z członek warszawskiej Izby Adwokackiej – Adwokatura swoimi korzeniami tkwi w najczarniejszej dziurze PRL-u i domaga się reformy – przekonuje adwokat. Jan Fiedorczuk: Skąd Mecenas zna Grzegorza M. – byłego dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej aresztowanego kilka miesięcy temu w sprawie reprywatyzacji działki pod dawnym adresem Chmielna 70? Mec. (dane personalne zastrzeżone do wiadomości redakcji w obawie przed konsekwencjami ze strony Okręgowej Izby Adwokackiej): Byłem z nim 4 lata na aplikacji, choć jest ode mnie dużo młodszy. Na aplikację dostałem się w roku 1996, bo akurat zwiększyli pulę przyjmowanych osób z 10 do 25. Wcześniej się nawet nie starałem o to. Dlaczego? Ponieważ dziwnym trafem zawsze przyjmowano dzieci adwokatów. To jest tak, jak mówi Stanisław Michalkiewicz, a to mądry człowiek, otóż w Polsce zawody są dziedziczne: dzieci piosenkarzy zostają piosenkarzami, dygnitarzy – dygnitarzami, adwokatów – adwokatami, sędziów – sędziami itd. Dopiero cud jakowyś, który objawił się w 1996 sprawił, że dostałem się na aplikację. I wtedy poznał pan Grzegorza M. Owszem, zdałem egzaminy i poznałem Grzegorza M. Wszyscy, którzy się tam dostali już byli dobrze ustawieni i pracowali w zachodnich kancelariach. Pochodzenie społeczne było raczej natury nomenklaturowo-urzędniczej. Ci, którzy byli dobrze ustawieni w PRL-u, dobrze byli ustawieni również w roku 1996. I do dzisiaj są. Aplikacja stanowiła dla nich jedynie szczebel w karierze politycznej. Na aplikacji poznałem również adw. Małeckiego i adw. Rychłowskiego. Obrońców Lwa Rywina To wtedy poznałem również adw. Giertycha. I jak pan wspomina byłego wicepremiera? On przez cztery lata aplikacji patrzył na wszystkich i na wszystko z góry. Dosłownie i w przenośni. Przez ten czas zamieniłem z nim może kilka zdań. A widywaliśmy się przecież w miarę regularnie. Oczywiście jeśli zechciało mu się przyjść na zajęcia, co się rzadko zdarzało. Swoją drogą pamiętam, że Giertych trafił na fatalną komisję na egzaminie adwokackim, ponieważ gdy ustalaliśmy, kto do jakiej komisji pójdzie, to jego oczywiście nie było. Więc dostał najgorszą z możliwych. Dlatego ledwo co zdał ten egzamin na trójkę. Powróćmy do postaci Grzegorza M. On był aplikantem mecenasa Jacka Wasilewskiego, słynnego warszawskiego adwokata. Tajemnicą poliszynela było, że mec. JW pozostawał w kontaktach z bezpieką. W procesie toruńskim bronił płk Adama Pietruszkę, później bronił Czesława Kiszczaka. Tak samo jak Grzegorz M. Po śmierci Wasilewskiego to właśnie Grzegorz M. stał się etatowym obrońcą Kiszczaka. Kiedy go zapytałem, dlaczego go broni, to usłyszałem „przysięgałem to Wasilewskiemu na łożu śmierci. Ty byś mu nie dał słowa?”. Gdy zaprzeczyłem, to on odpowiedział jedynie, że „tu się właśnie różnimy”. Chociaż jako adwokat Grzegorz M. był naprawdę dobry, zawsze przygotowany itd. W każdym razie warszawska adwokatura jest tworem specyficznym. Oczywiście murem stoi za KOD i tego typu tworami oraz nienawidzi PiS, jak diabeł święconej wody. Jestem tutaj bodaj jedynym propisowskim wyjątkiem. No może nie jedynym, ale chyba jako jedyny nie boję się tego otwarcie przyznać. W każdym razie w sierpniu 2016 roku zaczynają pojawiać się doniesienia dotyczące Chmielnej 70 i Grzegorz M. rezygnuje z funkcji Dziekana ORA. Oczywiście dla „dobra naszego samorządu”. Szybko zrezygnował z tak prestiżowego stanowiska. Prawda? To wygląda jakby jakaś tajemnicza siła wyższa kazała mu zrezygnować. W każdym razie skoro rezygnuje, to mamy nowe wybory. Któż je wygrywa? Serdeczny kolega Grzegorza M. oraz całej tej sitwy – Mikołaj Pietrzak, syn słynnego Jana Pietrzaka. Ale tutaj jabłko potoczyło się niezwykle daleko od jabłoni, gdyż adw. MP posiada poglądy radykalnie pro-unijne, pro-platformerskie itd. Sam miałem okazję się o tym wielokrotnie przekonać. Pisano w Gazecie Polskiej jak Dziekan MP doradza ubekom w pisaniu odwołań od obniżenia emerytur. Jak wyglądały te wybory? Pietrzak wygrał większością głosów. Na pięć tysięcy zarejestrowanych adwokatów przyszło nawet około trzech tysięcy. Niemniej na same wybory został ich już tylko tysiąc. I właśnie ten tysiąc wybrał tego Dziekana. Demokracja jak w spółdzielni mieszkaniowej. Żadne kworum nie jest potrzebne. Przychodzi jakaś dobrze zorganizowana grupa i ona sama siebie wybiera. Tzw. demokracja korporacyjna. I jakoś koło maja 2017 gruchnęła wieść. Najpierw szereg zatrzymań; adwokat Robert N., jego siostra - Marzena K., mecenas Andrzej M. Wszyscy siedzą we Wrocławiu. Pies z kulawą nogą nie zainteresował się losem Grzegorza M. Jednak i na niego przyszedł czas. Już po jego rezygnacji ze stanowiska. On zrezygnował we wrześniu 2016, bo chyba już wtedy liczył się z możliwością aresztowania. Absolutnie fatalne by to było, gdyby zatrzymano urzędującego Dziekana. Zrobiono więc manewr, aby zastąpił go kolega. Zrobiono manewr? Co to znaczy? Jakaś tajemnicza siła zasugerowała, by zrezygnował. Obawiam się, że jest to wierzchołek góry lodowej, gdyż obecna adwokatura jest w stanie pożałowania godnym, a to z takiego względu, że my sobie dyskutujemy o sądownictwie, o KRS itd., natomiast nie ma żadnej dyskusji dotyczącej adwokatury. Ustawa ją regulująca pochodzi z 26 maja 1982 roku. Oczywiście była wielokrotnie nowelizowana, ale swoimi korzeniami tkwi w najczarniejszej dziurze stanu wojennego. Podobno adwokat jest zawodem zaufania publicznego, ale w samej ustawie słowo „zaufanie” nie pada ani razu. A co mówi konstytucja, na którą wszyscy tak się powołują? Art. 17 mówi, że „W drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony”, ale cóż to są „zawody zaufania publicznego”, skoro prawo o adwokaturze nie stanowi, że adwokat jest takim zawodem? W związku powyższym należy sobie zadać pytanie, czy można tworzyć przymusowe samorządy? Chce Pan powiedzieć, że samorząd adwokacki jest organem niekonstytucyjnym? Samorządy zawodowe istnieją w ewidentnej sprzeczności z ustawą zasadniczą. Konstytucja jest młodsza od ustawy o adwokaturze. I do czego to wszystko prowadzi? Żeby móc wykonywać zawód adwokata muszę należeć do jednej korporacji z takimi osobami jak Grzegorz M., takimi jak adw. Trela, adw. Zwara i wielu innych, których nazwisk z litości nie wymienię. To jest skandal, który ogranicza moje prawa konstytucyjne, moje prawa obywatelskie. Żeby wykonywać zawód adwokata, ja muszę do nich należeć, a nie mam z nimi nic wspólnego. Ewidentni przekręciaże, jak Grzegorz M., czy Robert N. są moimi „kolegami”. Mam obowiązek się do nich zwracać „panie kolego”. Obrzydliwość prawem sankcjonowana. Skoro już jesteśmy przy Robercie N. Jak mogło dojść do tego, że reprezentował on zarówno spadkobierców praw do kamienicy, którzy nie mogli przez 5 lat uzyskać pozytywnej decyzji urzędników, jak również i nowych właścicieli – Grzegorza M., swoją siostrę i Janusza P.– którzy taką decyzję uzyskali w ciągu zaledwie kilkunastu dni po odkupieniu roszczeń? Cały ten przekręt tzw. reprywatyzacji jest nam świetnie ukazywany przez działalność Komisji Weryfikacyjnej, której przewodzi wiceminister Jaki. Dopóki ta Komisja nie powstała, szczególnie za rządów PO, to hulaj dusza bez kontusza, piekła nie ma. Przecież Grzegorz M., Robert N czy Andrzej M. zajmowali się tym od lat. Chmielna 70 dla Grzegorza M. to miał być interes życia. Mecenas Grzegorz M. zapewniał przed Komisją Weryfikacyjną, że Chmielna 70 to była jego pierwsza inwestycja. Inwestycja zapewne tak. On wyłożył własne pieniądze. Natomiast pozostaje choćby kwestia tego, czy on się nie zajmował tym już wcześniej, jako pełnomocnik 128-letnich spadkobierców z Karaibów. Mam nadzieję, że śledztwo to wykaże. Robert N. robił to z bardzo dobrym skutkiem przez 5 lat. Jego siostra, Marzena K., przytuliła, jeżeli wierzyć plotkom, 34 mln złotych. Zapewne najbogatsza urzędniczka w Polsce. Tak, ale to przecież tylko drobna urzędniczka. Cóż, sprawa jest rozwojowa. Jak kwestia tych zatrzymań przekłada się na obraz polskiej adwokatury? Niewątpliwie stawia to całą adwokaturę w niezwykle niekorzystnym świetle. Ja pamiętam przecież to przemówienie Grzegorza M., po tym jak wygrał wybory na Dziekana. Jak on się będzie starał dla dobra wspólnego, pamiętam jego zapewnienia, że adwokatura musi wrócić do swojego dawnego blasku, że musi być wzorem itd. Nikt wam tyle nie da, ile Grzegorz M. wam obieca. A potem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Mecenas okazał się być umoczony w niezwykle poważną aferę łapowniczą. Jeszcze przed aresztowaniem opisano go w Resortowych Togach. Jaka była reakcja Okręgowej Rady Adwokackiej? Rada zawiesiła go, ale powiedziałbym, że ze strony Sądu Dyscyplinarnego było to działanie rutynowe i statutowe. Notabene rzecznikiem dyscyplinarnym Rady jest sędzia z okresu PRL, a z kolei w jej władzach zasiadają prokuratorzy, którzy o stan wojenny też się zahaczyli. To jest bagno, którego nie ruszyła żadna odnowa. Bagno, które istnieje niezmienione od czasów PRL. Ten, kto był dobrze ustawionym adwokatem w PRL, ten nadal ma dobrze. Pańskim zdaniem, to jest obraz całej adwokatury, czy jedynie warszawskiej? Warszawska jest tutaj na pewno szczególnym przypadkiem, ale z tego co się orientuję, to nie lepiej jest w Krakowie, Wrocławiu, czy zwłaszcza w Gdańsku… Wracając do prac Komisji Weryfikacyjnej. Czy po ponad roku jej funkcjonowania można wyciągnąć już jakieś wnioski na temat całej tzw. afery reprywatyzacyjnej? Oczywiście. To co widzimy, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Komisja ze względu na swoje ograniczone moce przerobowe zajmuje się jedynie najgłośniejszymi sprawami. Chmielna, Noakowskiego, śmierć Jolanty Brzeskiej… Sądzę, że Komisja robi kawał dobrej roboty, ale niewątpliwie będzie tutaj potrzebne wsparcie prokuratury. Duża ingerencja prokuratorska i to na najwyższym szczeblu krajowym. Cóż, Komisja nie może prowadzić formalnych śledztw. A przecież mamy tutaj ewidentny materiał na wszczęcie postępowania karnego. Sam pan określił Grzegorza M. jako zdolnego adwokata. Czy tak doświadczony człowiek mógł przez przypadek wmieszać się w taką aferę? Nie mógł. Jest po prostu za dobry, aby przez przypadek się w to władować. Tutaj można zacytować Metternicha, który na wieść o śmierci Talleyranda, stwierdził „ciekaw jestem, czemu on to zrobił”. Zatem ja również jestem tego ciekaw. Ta działka była warta podobno 160 mln, a on nabył do niej prawa za jakieś psie pieniądze. Rzeczony mecenas jeszcze przed aresztowaniem zapewniał w wywiadach, że nie ma sobie nic do zarzucenia. On miał prawie rok, żeby wyczyścić wszystkie papiery. A mimo to areszt i tak został wobec niego zastosowany. Świadczy to o tym, że muszą być na niego mocne dowody. Areszt to najwyższy środek zapobiegawczy? Prawda, przy tego typu zarzutach to sama obawa wymierzenia wysokiej kary jest samoistną przesłanką do zastosowania aresztu. Z czym cały czas walczymy, bo areszt nie może być traktowany jako zaliczka na poczet przyszłej kary. 3 miesiące to standardowy wymiar, ale on może być sukcesywnie przedłużany. Jedną z kwestii bardziej budzących emocje jest żona pana mecenasa Grzegorza M. Czy wiadomo cokolwiek na temat jej udziału w całej sprawie? Czy może są to zwykłe plotki? Któż to wie. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, więc uważam, że jakieś powiązania były. Chociaż żadnych zarzutów jej nie postawiono. Pomimo braku zarzutów została jednak zwolniona z urzędu. Po czymś takim? Zwykła higiena przecież to nakazywała. Ale cała ta sprawa pokazuje po prostu, jak nisko upadła polska adwokatura. Już nie ma takich adwokatów jak kiedyś. Nowodworski, Grohman, Jerzy Wozniak, de Virion, Krzemiński, Ostrowska… Nawet ten nieszczęsny Wasilewski. Co by o nim nie mówić, ale adwokatem był naprawdę bardzo dobrym. A ilu adwokatów broniło ludzi w stanie wojennym w procesach politycznych? Na palcach jednej ręki można policzyć tych odważnych. W związku tym całe te zapewnienia o etosie adwokatury, to zwykła gadanina. Jej etos to trzeba będzie dopiero odbudować. Czy widzimy jakieś kroki podejmowane w tym celu ze strony władz państwa? Nie. Ta działka za „dobrej zmiany” leży całkowitym odłogiem. Sam się boleśnie o tym przekonałem za poprzednich rządów PiS, gdy napisałem do Ziobry w 2007 roku, aby wprowadził zarząd komisaryczny w warszawskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej, gdy jej się skończyła kadencja w maju, a jej członkowie przedłużyli ją sobie do września. Ot tak. Bez żadnej podstawy prawnej. Co zrobił mądry Ziobro? Zrobił xero. I wysłał do NRA. I dostał odpowiedź, że to jedynie MH bzdury pisze, wszystko jest w porządku. No i wtedy się zaczęło. Pod różnymi pretekstami zaczęli mnie zawieszać. Ogólnie zawiesili mnie 3 czy 4 razy. Jestem czarną owcą warszawskiej palestry. Pan mówi zatem, że nazwiska, o których słyszymy w mediach, jak np. Grzegorz M., Robert N., Jakub R., to jedynie wierzchołek góry lodowej? Tak, to są osoby jedynie reprezentacyjne. Czyli za nimi stoją jakieś środowiska? Przypuszczam, że są to środowiska byłej Wojskowej Służby Informacyjnej. Wróćmy do Małeckiego i Rychłowskiego. Małecki, przyjaciel syna Rywina, broniący tegoż Rywina, posiada, jak to mówi Michalkiewicz, „pierwszorzędne korzenie w służbach specjalnych PRL”. Tatuś jego był jakimś generałem. Zresztą gdyby tylko prześledzić, kim byli tatusiowie dzisiejszych adwokatów, to wielu ciekawych rzeczy można by się dowiedzieć. Bardzo wielu. Czy istnieją jakieś tropy, które łączyłyby „obrońcę Kiszczaka” z tymi środowiskami? Tropów w sensie prawnym nie ma. Ja jednak uważam, że cała opozycją, którą dzisiaj mamy, to nie jest żadna opozycja, tylko to są ludzie płatni i zadaniowani. Przecież ci wszyscy ludzie z dawnych służb nie polecieli sobie na Księżyc. Przypomnijmy choćby serię tajemniczych samobójstw. Kto to robił? Nigdy nie znaleziono sprawcy. Jak zatem pan ocenia możliwość wprowadzenia „dobrej zmiany” w systemie polskiego wymiaru sądownictwa? Na „dobrą zmianę” nie ma żadnych szans. W oparciu o tę Konstytucję zrobić się tego nie da. Tutaj potrzebne zmiany radykalne, podobne do przecięcia węzła gordyjskiego. A nie to co teraz obserwujemy, to całe zamieszanie wokół reform, że teraz będziemy wybierać 15 sędziów i oni będą już najlepsi. Całe procedowanie ustawy o KRS jest po prostu śmieszne. Cała Konstytucja została tak pomyślana, aby prawica w momencie dojścia do władzy nie mogła niczego zreformować. Zresztą moc obowiązująca Konstytucji 1997 jest wątpliwa. Nigdy nie uchylono formalnie Konstytucji 1935. Czyli zmiana ustawy zasadniczej jest pańskim zdaniem niezbędna? Tak, przecież tutaj nie chodzi o tych 15 sędziów. Ostatnio mieliśmy aferę z asesorami, gdzie Krajowa Rada pokazała, co potrafi. Czy ta nowa ustawa zmieni cokolwiek – ja śmiem wątpić. Obawiam się, że od lipca straciliśmy mnóstwo czasu. Pretekstem do niepodpisywania tamtych ustaw był błąd typu kopiuj/wklej. Chodziło o liczbę kandydatów, raz, że 5, a raz że 3. Ciekawe jest jednak, że nad tą ustawą pracowało 460 posłów i 100 senatorów i nikt nie zauważył tego błędu. Podobno dopiero prawnicy Prezydenta ją wyłapali. To ja się pytam, czy ktokolwiek czytał tę ustawę? A te setki poprawek opozycji totalnej – czytał je ktoś? Cały proces legislacyjny w tym kraju stoi na głowie. To co znajduje się w Dzienniku Ustaw, nie musi być tym, co rzeczywiście uchwalono. Bez zmiany Konstytucji nic się tutaj nie zmieni. Nie nastraja Pan optymistycznie naszych czytelników. Niestety, nie widzę powodów do optymizmu. W sobotę TVP Kultura realizowała swoją misję społeczno-kulturalną emitując koncert Jana Pietrzaka, w którym znany satyryk o wyborcach PO powiedział: "wszy, mendy, gnidy, pluskwy, muchy plujki, żuki gnojniki". Pietrzak udowodnił, że pomimo 79 lat poczucie humoru mu dopisuje i opowiadał "gagi" o "Kupie Wojewódzkim", Petru "rumunie" Balcerowicza i in vitro "zardzewiałej pudernicy" Senyszyn. Annę Grodzką nazwał "to to", co przypomina historię Rafalali, która za podobny zwrot pobiła mężczyznę na ulicy i oblała wodą Rafała nie wszystkim spodobały się dowcipy Pietrzaka w "kulturalnej" stacji telewizji publicznej. Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęło już pięć skarg na retransmisję koncertu skarżących poziom "prostactwa" i obelg przekroczył normy, a pokazywanie takich treści, zwłaszcza przez Telewizję Polską, jest naganne - przekazała Wirtualnym Mediom Katarzyna Twardowska, rzeczniczka prasowa żarty Pietrzaka zareagowała w internecie również Joanna Senyszyn. O niej komik powiedział:Ta zardzewiała pudernica Senyszyn nie będzie już skrzeczeć z telewizorów. Na odchodnym załatwiła sobie kasę na zapłodnienie in vitro. Ludzie, co się z tego wylęgnie? Koczkodan skrzyżowany z mu równie dosadnie:Kiedyś Jan Pietrzak to była kupa śmiechu. Została tylko kupa. Do tej mojej diagnozy sprzed lat trzeba dodać, że coraz bardziej cuchnąca - napisała na blogu w naTemat. Jaki jest Pietrzak, każdy widzi. Żałosny błazen, którego chamskie wygłupy na poziomie ucha od nocnika bawią już jedynie jego samego. Smutne, że kabareciarz, który w PRL rozkwitał, w III RP utopił swój talent w rację Tomasz Lis, że nie warto komentować wypocin byle durnia. Natomiast trzeba skrytykować redakcję TVP Kultura, która obchody Pietrzaka pokazuje. Powinna zmienić nazwę na TVP Szambo lub TVP Chamstwo. A może wystarczyłoby dodać do "Kultury" kwalifikator PiSowska, bo - jak mawia Olga Lipińska - chamstwo jest miernikiem kultury. Dzień po dniu pokazuje to nie tylko posłanka Pietrzaka "kupą" raczej też nie pokazała klasy. "Bawią" Was?Zobacz także: Senyszyn o DudzieZobacz także: Zobacz też:Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze dopieprzac trzeba umiec z twoj czas juz minął Zmów paciorek i na fotel bujany niestety, tak jak serdecznie jej nie znoszę, tak trudno się z nią nie zgodzić w tym racje kobieta ! upolitycznil sie przez co zrobil sie groteskowy tak samo jak kukizZgadzam się absolutnie z p. komentarze (457)Senyszyn, czy dalej jeździsz z młodzieńcami na wyd00pki do Dassi na Korfu?W g*****e się obraca i g****o ma stale na myśli i języku!Czerwoni zawsze chcieli zniszczyć Pietrzaka i nic się nie zmieniło do dzisiaj nawet przemalowani czerwoniLudzie na stare lata tracą RODOWICZ,Krawczyk,Pietrzak zrobili się bardzo pazerni na całkowitą ma rację Pani co aby też się wygłupił z tym swoim powinien mieć swoją godność jak jej nie masz to giniesz a ludzie ci dokopią..senyszyn ty staro wstretna krwo esbecka z pzpr-u i miejsce to korea dzong ch.....jAle mu dopiekła...B****o które zaczynało jako kuupa a skończyło jako szambo. Bankowo gość poczul to w piętach. Jak miało powiedzieć b****o wychowane i napasione na komuszym prawie-myśleniu?I to mówi ktos kto poza nocnikiem nie przezył dniaCałkowicie ma rację. Nie znoszę tego za to blyszczy - rozplywa sie jak g***o na deszczuSuper kobieta. Ja tak samo myślę. Nic ująć nic dodaćtak to juz jest ,że mówiąc o innych dostrzegamy w nich nasze cechy i tak chamom przeszkadza najbardziej u innych a talent u kogos boli kiedy nie ma sie zadnych talentów tak jak poslanka senyszyn. i zeby choc ładna była , albo miły głos miała ..a tu ani popatrzec nie ma na co , ani posłuchac -bo oprócz skrzeku to sam jad sie saczy , Oprócz nachalnego, prymitywnego chamstwa, braku kultury wynikajacego z braku wychowania , kompletnego nieliczenia sie z uczuciami innych osób. Nie bójmy sie uzywac własciwych słow okreslajac postepowanie i osobowosc osób publicznych .Pietrzak pasuje swoją mentalnością do tej kupy ... tym przypadku zgadzam się z poglądem p. Senyszyn Fundacja Jana Pietrzaka dostała 600 tys. złotych od fundacji kontrolowanego przez państwo PZU. Tym razem pieniądze mają iść na cykl koncertów "Sto żartów na stulecie", związanych z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Wcześniej fundacja satyryka dostała już z tego samego źródła co najmniej 400 tys. złotych Jak się dowiedzieliśmy – z pieniędzy PZU mają być organizowane na cykle koncertów „Sto żartów na stulecie” oraz „Niepodległość 100+”. Beneficjentem jest Fundacja Jana Pietrzaka „Towarzystwo Patriotyczne”, a sponsorem – założona przez państwowego ubezpieczyciela Fundacja PZU. Towarzystwo Patriotyczne O Janie Pietrzaku i jego „Towarzystwie Patriotycznym” pisaliśmy już na kilkakrotnie. Fundacja powstała w 2011 roku. Jej prezesem jest żona Jana Pietrzaka – Katarzyna. W zarządzie zasiadają także Janusz Śniadek, były szef Solidarności, obecnie poseł PiS oraz prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz. Radę fundacji tworzą zaś: senator PiS Jan Żaryn, Piotr Andrzejewski – były senator partii Jarosława Kaczyńskiego, a obecnie członek Trybunału Stanu oraz Wiesław Johann, wiceprzewodniczący powołanej z naruszeniem Konstytucji Krajowej Rady Sądownictwa. Fundacja stawia sobie za cel promowanie wartości patriotycznych w życiu publicznym, a zwłaszcza w kulturze. W 2016 roku, w rozmowie z Pietrzak tłumaczył, że za rządów Donalda Tuska, gdy powstawało Towarzystwo „patriotyzm w Polsce był przy mediach Michnika i zdominowany przez michnikowszczyznę. W gruncie rzeczy był wyklęty i zakazany.” I że fundację powołał „na przekór” ówczesnym władzom, „które szczerze nienawidzą polskości”. Satyryk od kilku lat publicznie popiera PiS i wychwala prezesa Jarosława Kaczyńskiego. W 2010 roku, gdy Kaczyński kandydował na prezydenta, Pietrzak był członkiem jego komitetu honorowego. A w 2015 roku jego Towarzystwo Patriotyczne przyznało Kaczyńskiemu nagrodę „Żeby Polska była Polską”. Po ostatnich wyborach parlamentarnych Pietrzak mówił w prawicowych mediach, że nareszcie, „po raz pierwszy w Polsce nie ma komuny u władzy”. Wspieranie osób w trudnej sytuacji życiowej i podtrzymywanie tradycji Założona w 1997 roku Fundacja PZU ma wspierać rodziny i osoby w trudnej sytuacji życiowej, zajmować się ochroną i promocją zdrowia, prowadzić działania na rzecz niepełnosprawnych, pomagać ofiarom katastrof i klęsk żywiołowych, prowadzić akcje związane z bezpieczeństwem na drogach, a także podtrzymywać tradycję narodową. Dziś w jej władzach zasiadają ludzie bliscy PiS, głównie związani niegdyś z Lechem Kaczyńskim. Prezesem jest mecenas Jolanta Zabarnik-Nowakowska, żona zmarłego kilka lat temu pisarza Marka Nowakowskiego, która razem z mężem przez lata wspierała PiS. Drugim członkiem zarządu jest Marta Wolańska – dawna współpracowniczka Lecha Kaczyńskiego z warszawskiego ratusza, a później także kancelarii prezydenta, dziś zasiada również w radzie Polskiej Fundacji Narodowej. Funkcję przewodniczącego rady Fundacji PZU pełni Andrzej Gelberg – za prezydentury Kaczyńskiego w Warszawie szef miejskiej spółki taksówkarskiej i były mazowiecki radny PiS. Prywatnie Gelberg od lat 90. przyjaźni się z Pietrzakiem. Pierwszy był wówczas redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność”, a drugi pisał dla tej gazety felietony. Jak sami wspominali w jednej z audycji Radia Solidarność, tamta współpraca zaowocowała trwającą do dziś przyjaźnią. Co najmniej milion z Fundacji PZU i 630 tys. z NCK Pierwszą dotację na koncerty niepodległościowe z Fundacji PZU – w wysokości 400 tys. zł – Pietrzak dostał już dwa lata temu. Jako pierwszy informował o tej sprawie portal Władze Fundacji PZU nie odpowiedziały nam wówczas, na co przeznaczone były pieniądze. Pietrzak, pytany przez nas o dofinansowanie, początkowo twierdził, że dopiero „stara się” o wsparcie i złożył stosowny wniosek. „Jak zobaczyłem w telewizorach, ile ludzi bierze pieniądze z różnych Fundacji, to włosy mi stanęły na głowie: jaki ja jestem cymbał, że do tej pory wszystko wydawałem ze swoich pieniędzy, których mi jednak ubywa, bo jestem coraz starszy i mniej pracuję” – tłumaczył. A gdy ujawniliśmy, że wiemy o 400 tys. zł, które Towarzystwo Patriotyczne dostało z Fundacji PZU, wściekł się i rzucił słuchawką. Choć o sprawie było później głośno, Fundacja PZU do dziś nie chce potwierdzić oficjalnie, jaką sumę wypłaciła wówczas fundacji Pietrzaka i na jakie cele. W wysłanym do nas, niepodpisanym imiennie mailu, pisze tylko, że kwotę przekazano „dla realizacji ambitnych projektów, których celem było przypominanie i pielęgnowanie polskich tradycji patriotycznych”. Jak pisalismy na w latach 2016-2017 fundacja Pietrzaka otrzymała również co najmniej 630 tys. zł z Narodowego Centrum Kultury. W sumie, od początku rządów PiS i tzw. „dobrej zmiany” od kontrolowanych przez władzę podmiotów dostała więc co najmniej 1,63 mln złotych. Grzegorz Rzeczkowski Dziennikarz tygodnika "Polityka". Socjolog i europeista, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Były dziennikarz „Gazety Wyborczej” i „Przekroju”. Był zastępcą szefa działu kraj w „Dzienniku”. Nominowany do nagrody Grand Press 2009 w kategorii dziennikarstwo śledcze za cykl artykułów na temat KRUS. Nominowany do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego 2018. Przeczytaj także: Masz cynk?

jan pietrzak pierwsza żona